Na naszym blogu poruszamy ciekawe tematy o biznesie od strony praktycznej. Pomagamy rozwijać firmy zarówno w czasach dobrobytu jak i w kryzysie. Zapraszamy do lektury.
Wakacje za pasem, więc uznaliśmy, że na blogu przyda się nieco lżejszych treści. Dlatego dzisiaj o biznesie, ale tym dawnym, a dokładnie o zapomnianym polskim przemysłowcu, który rzucił Rosję na kolana. Przeczytajcie tekst o Stanisławie Lilpopie. Człowieku, którego bał się car Aleksander II.
Stanisław Lilpop urodził się 8 maja 1817 r. w polskiej rodzinie z austriackimi korzeniami. Jego dziadek (emigrant z Grazu) założył w Warszawie zakład zegarmistrzowski. Stanisław rozpoczął edukację w szkole pijarów na Żolibożu, a następnie podjął praktykę w warsztatach Banku Polskiego. Szybko okazało się, że chłopak ma smykałkę do przedmiotów technicznych, co jego mocodawcy postanowili wykorzystać.
Bank Polski opłacił mu studia na kierunku budowy maszyn parowych. Młody Stanisław, zjeździł w ich trakcie pół Europy przyglądając się jak to się robi na Zachodzie. Praktykował w zakładach w Paryżu, Londynie, Manchesterze i Berlinie. Po ukończeniu studiów wrócił do Warszawy, gdzie podjął praktykę w zakładzie budowy maszyn rolniczych Braci Evansów (Tomasza, Andrzeja, Alfreda i Douglasa). Pewnie wtedy nie przypuszczał, że to właśnie ta firma okaże się platformą startową, z której jego kariera wystrzeli w kosmos.
Czytaj również: Jak zacząć importować towary z Chin będąc przedsiębiorcą?Punktem zwrotnym w jego karierze okazała się być... wojna. A dokładniej wojna krymska (1853-1856). Czy Stanisława wcielono do wojska i tam zasłużył się na polu chwały? Nic z tych rzeczy. Po wybuchu wojny nadal pracował w fabryce Braci Evansów, za to oni już nie chcieli jej prowadzić. Jako Brytyjczycy Bracia Evans nie mogli prowadzić interesów w kraju, z którym ich ojczyzna prowadziła wojnę. Musieli więc wycofać się z Królestwa Polskiego i na gwałt potrzebowali kupca dla swojej fabryki.
Na szczęście nie musieli go długo szukać, bo do kupna od razu zgłosił się Stanisław. Nie dysponował jednak wystarczającym kapitałem, więc zaprosił do spółki dwóch znajomych Niemca Wilhelma Raua i Żyda Seweryna Jakuba Loewensteina (Polak, Żyd i Niemiec zawiązują spółkę, żeby prowadzić fabrykę – skojarzenia z Ziemią Obiecaną Reymonta w pełni uprawnione). Koledzy się zgodzili i wspólnie wykupili fabrykę Evansów. A to był dopiero początek sukcesów Lilpopa.
Czytaj również: Jak wykorzystać storytelling w swoich ofertach i nie tylko?Fabryka maszyn rolniczych pod zarządem naszego bohatera zaczęła się rozwijać jak nigdy. Lilpop nie tylko umaszynowił zakład, projektował nowe maszyny i zatrudniał polskich inżynierów, ale również postawił na nowe produkty. Zaczął wytwarzać wagony i szyny, których rozwijająca się wtedy kolej potrzebowała jak nigdy. W krótkim czasie Lilpop stał się głównym dostawcą wagonów i szyn dla powstającej właśnie Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej.
Ten sukces pozwolił mu rozszerzyć bazę przemysłową i z rozmachem wejść na rynek rosyjski. Szybko też zaczął wykupywać działające w Rosji stalownie, aż zgromadził w swoim ręku 14 największych zakładów tego typu. W pewnym momencie 90% szyn zamawianych przez spółki kolejowe w Rosji pochodziło z jego zakładów. Praktycznie stał się monopolistą. Mógł dowolnie dyktować ceny szyn kolejowych i taborów, których przecież tak bardzo potrzebowała rodząca się dopiero kolej transsyberyjska.
Nic dziwnego, że sytuacja zwróciła uwagę cara Aleksandra II (który pewnie nabawił się przez nią niestrawności). Chcąc ukrócić monopol Polaka, podniósł on cła na wyroby stalowe z Królestwa Polskiego. Czy to załamało biznes przedsiębiorczego Stanisława? Nic podobnego! Lilpop po prostu przeniósł swoją fabrykę do Zagłębia Donieckiego i dalej produkował szyny dla kolei transsyberyjskiej, na czym zarobił miliardy rubli.
Czytaj również: Pomysł na biznes – upcykling odzieży używanejStanisław Lilpop zmarł 15 października 1866 r. jako jeden z najbogatszych przemysłowców zaboru rosyjskiego. Jego dzieło przejął syn Stanisław Wilhelm Lilpop, który doczekał odzyskania przez Polskę niepodległości i walnie przyczynił się do uprzemysłowienia II RP. Poza posiadaniem milionów był również zapalonym fotografem i podróżnikiem. Z jego podróży po Kenii w 1910 r. zachowało się wiele unikatowych zdjęć dzikiej przyrody i rodzimych społeczności.
Kres fortunie Lilpopów położyła II Wojna Światowa oraz wprowadzenie komunizmu. Majątek rodziny został znacjonalizowany i nigdy już nie wrócił do jej właścicieli. Pamięć o rodzinie Lilpopów uległa niemal całkowitemu zapomnieniu. Dziś stara się ją przywracać (nazwę „Rodziny Lilpopów” otrzymał niedawno jeden z placów w Warszawie). Nic dziwnego. Warto zachować pamięć o ludziach, którzy potrafili zatrząść Rosją.
▸ Kim jest inwestor strategiczny?
▸ Jaki biznes jest najlepszy dla emeryta?